"Będzie muzeum w Jastrzębiu" - mówi Marcin Boratyn, kierownik Galerii Historii Miasta [ROZMOWA TYGODNIA]
Spotkania z cyklu "Przystanek Muzeum" cieszą się rosnącą popularnością wśród mieszkańców Jastrzębia-Zdroju. Marcin Boratyn, kierownik Galerii Historii Miasta, opowiada o planach uruchomienia muzeum, jego znaczeniu dla lokalnej społeczności oraz wyzwaniach związanych z powołaniem nowej instytucji kulturalnej.
!["Będzie muzeum w Jastrzębiu" - mówi Marcin Boratyn, kierownik Galerii Historii Miasta [ROZMOWA TYGODNIA]](https://cdn2.dev2.nowiny.pl/im/v1/news-900-widen/2025/03/02/238365_1740944840_85930400.webp)
Katarzyna Barczyńska-Łukasik: Spotkania z cyklu "Przystanek Muzeum" przypadły do gustu publiczności.
Marcin Boratyn: "Przystanek Muzeum" od roku skupia ludzi zainteresowanych historią. Okazało się, że jest duże zapotrzebowanie na tego typu rozmowy. Frekwencja zawsze nas mile zaskakuje. Staramy się, aby poruszane tematy były różnorodne i ciekawe. Poza tym tworzy się forum do dyskusji nie tylko na tematy historyczne, ale również te związane z teraźniejszością czy przyszłością Jastrzębia.

"Przystanek Muzeum" to symboliczna nazwa. Kiedy możemy spodziewać się uruchomienia muzeum w Jastrzębiu-Zdroju?
- Możliwe, że stanie się to do końca tego roku. Obecnie trwają zaawansowane rozmowy i spotkania w Urzędzie Miasta w tej sprawie. Powołanie muzeum oznacza utworzenie odrębnej instytucji kulturalnej w mieście. Zanim to nastąpi, należy przygotować statut, który musi być skonsultowany z Ministerstwem Kultury. Jest to tworzenie tak zwanych ram organizacyjnych, niezbędnych do funkcjonowania takiej instytucji samorządowej.
Ale przecież nie tworzymy niczego od zera?
- Zgadza się, od ponad dwudziestu lat w Jastrzębiu działa Galeria Historii Miasta jako część Miejskiego Ośrodka Kultury. Jak dotąd pełni ona rolę quasi-muzeum. Zarówno ja, jak i moje współpracowniczki Katarzyna Gardecka i Anna Lerch-Wójcik, mamy na swoim koncie publikacje historyczne, z zakresu regionalistyki czy sztuki. Każdy z nas prowadzi badania w swojej dziedzinie. Wydajemy Biuletyn Galerii Historii Miasta.
Czy powołanie muzeum otwiera jakieś nowe możliwości działania?
- Różnica jest bardzo duża. Muzeum, jak już mówiłem, jest odrębną instytucją kultury. Należy do prestiżowej grupy działającej na rzecz upowszechniania historii, ale nie tylko. Jest to gromadzenie, przechowywanie eksponatów, dbanie o nie, udostępnianie ich kolejnym pokoleniom i opracowanie naukowe. Zbiory, które znajdują się w muzeum, mają gwarancję bezpieczeństwa od ministra kultury. Jako muzeum będziemy mieć możliwość wypożyczania zbiorów, co obecnie jest bardzo utrudnione. Można bez przesady powiedzieć, że pełni ono rolę depozytariusza pamięci.
Co powiedzieć malkontentom, którzy negują potrzebę istnienia muzeum w Jastrzębiu?
- Każda miejscowość ma ciekawą historię, również Jastrzębie, zarówno wtedy, kiedy w średniowieczu istniały na naszym terenie wsie, jak i później w czasach uzdrowiskowych czy najnowszych. Zawsze jest coś do powiedzenia na temat naszej wspólnej przeszłości, naszego dziedzictwa. Chodzi nie tylko o prezentowanie ekspozycji, ale zapewnienie takich warunków, aby zbiory przetrwały następne setki lat w nienaruszonym stanie. Wiele pamiątek naszej historii nie doczekało takiego bezpiecznego miejsca i uległo zniszczeniu. Wiem też, że posiadacze ciekawych eksponatów chętniej będą je przekazywać, ale pod warunkiem, że powstanie muzeum. Galeria nie może też z powodów proceduralnych organizować wystaw broni.
Padają argumenty, że niewiele osób przychodzi do takiego muzeum?
- Ale nie jest też tak, że wszyscy mieszkańcy korzystają z hali sportowej, lodowiska, biblioteki, kina czy różnych imprez kulturalnych. Każdy wybiera to, czym się interesuje, co go pasjonuje. Jest też całkiem niemała liczba osób, dla których ważna jest historia i jej odkrywanie. Są mieszkańcy, którzy chętnie będą odwiedzać muzeum i uważają, że taka instytucja jest w mieście potrzebna.
Są ludzie, którzy wprost mówią, że szkoda pieniędzy na muzeum, że są inne ważniejsze potrzeby...
- Dziurawe chodniki czy drogi, owszem, powinny być remontowane. Nie powinno to się jednak odbywać kosztem kultury, edukacji, rekreacji czy sportu. Można pogodzić jedno z drugim. Wyobraźmy sobie, że zlikwidujemy lodowisko, halę sportową, stadion, obiekty rekreacyjne MOK i zaoszczędzone w ten sposób pieniądze wydamy na łatanie dziur. Zastanówmy się, czy w mieście, w którym będą piękne drogi, ale nic więcej, będzie się dobrze żyło. Nie obawiajmy się, że muzeum będzie przysłowiową kulą u nogi dla budżetu, bo są miasta o wiele mniejsze od naszego i radzą sobie z utrzymaniem takiej placówki.
Nie może być muzeum bez siedziby. Obecnie GHM jest w budynku Lecznicy Spółki Brackiej. Gdzie docelowo miałoby się znaleźć muzeum?
- Staramy się o powrót do Łazienek II, czyli naszej dawnej siedziby naprzeciwko Domu Zdrojowego. Pomysł lokalizacji muzeum w siedzibie Sanatorium Spółki Brackiej może i jest dobry, ale budynek wymaga gruntownego remontu. Panują tutaj bardzo duże wahania, jeśli chodzi o wilgotność – od 20% zimą do prawie 80% latem, co jest zabójcze dla zbiorów. Poza tym dwa piętra zajmuje Przedszkole Specjalne, a podziemie – galeria dzwonków. W tym temacie długo się nic nie zmieni. Nawet gdyby budynek był tylko do naszej dyspozycji, to wymaga bardzo kosztownego remontu. Na 2-3 lat musielibyśmy się wyprowadzić z tego miejsca. Według naszych szacunków modernizacja tego obiektu mogłaby zakończyć się za jakieś 6-8 lat. Tak długo nie możemy czekać. Pojawił się pomysł, aby powrócić do odnowionych Łazienek II i właśnie tam umieścić muzeum. Jeśli placówka się rozwinie, wówczas można pomyśleć o jej filii w innej lokalizacji.
Czy w ogóle jest jeszcze coś do odkrycia?
- Oczywiście, obecnie pracuję nad historią z czasów walk radziecko-niemieckich wiosną 1945 r. Dotarłem do ciekawych dokumentów rosyjskich na ten temat, które są publikowane na internetowych stronach rosyjskich. Mamy na przykład wojskowe meldunki dzienne z tamtego czasu. W ten sposób można dowiedzieć się, co wówczas działo się na naszym terenie. Kolejna moja książka będzie dotyczyła 200-lecia kościoła w Jastrzębiu Górnym. Publikacja ma się ukazać w październiku tego roku. Również i w tym przypadku dotarłem do ciekawych, archiwalnych dokumentów, które wzbogacą naszą wiedzę o kościele i parafii w ciągu ostatnich dwóch wieków.
Czyli historyk nie może narzekać na brak materiałów?
- Dzięki swoim wizytom w archiwach przekonałem się, że na temat Jastrzębia można pisać w nieskończoność i ciągle poszerzać swoją wiedzę o nowe fakty.
Nie można pominąć aspektu dydaktycznego.
- To ważna część naszej pracy. Współpracujemy ze szkołami, przedszkolami. Prowadzimy lekcje muzealne. Być może są to rzeczy nie całkiem medialne, ale bardzo ważne. Oprócz tego coraz częściej przyjeżdżają wycieczki z innych miast, czy to zorganizowane, czy prywatne. Mieliśmy gości z Czech, krajów Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych Ameryki, a nawet Afryki. Latem mamy bardzo dużo takich wycieczek.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Żeby rozwiać wątpliwości malkontentów...
Nie mam nic przeciwko powstaniu muzeum jako takiego, ale przedtem są potrzebne inne inwestycje.
Do muzeum się chodzi w wolnym czasie, a tego w nadmiarze mają chyba tylko jastrzębscy seniorzy.
Najpierw należy przyciągnąć nowych inwestorów, żeby zapewnić miejsca pracy. Oczywiście także byłyby wskazane uczelnie wyższe, żeby jastrzębska młodzież nie musiała ich szukać poza miastem, bo teraz tam zaczynają naukę i najczęściej zostają z powodu braku perspektyw zawodowych u nas.
Więc dopiero wtedy, czyli kiedy zapewniona zostanie edukacja na poziomie wyższym oraz nowe miejsca pracy, dopiero wtedy należałoby zatroszczyć się dla studentów i zapracowanych jastrzębian o muzeum ;-)
Muzeum przyczajonego inwestora
Ciemnogród się odezwał. Po co czytać, pisać i chodzic do muzeum, jak można być ciemnogrodem...
"To Aquparku nie będzie ?"
Będzie muzeum powrotu kolei, budowy akwaparku i wizualizacji centrum miasta.
To Aquparku nie będzie ?
Był uniwersytet, będzie muzeum.
Proszę nie zapomnieć o historii upadku transportu publicznego i innych zdobyczy cywilizacji.
Brawo!
To muzeum jest tak potrzebne, jak łysemu grzebień.
Pan Boratyn tak o to zabiega, żeby mieć dla siebie ciepłą posadkę, po nic więcej.
Nie przybędzie od tego w mieście inwestorów, ani nie przyczyni się do narastającego odpływu młodzieży.