Krząkała, Piecha, Fritz i Masłowski komentują wyniki wyborów prezydenckich

Polska zasługuje na normalność i przyzwoitość

- Rafał Trzaskowski wygrał te wybory i to zwycięstwo cieszy, ale - stosując terminologię militarną - to jest tylko wygrana bitwa, a nie wojna. Rozstrzygnięcie nastąpi za dwa tygodnie. Ten wynik nie zaskakuje. Rafał Trzaskowski używał określenia, że "idziemy na żyletki", czyli że wynik obu czołowych kandydatów będzie zbliżony. Teraz trzeba się zmobilizować, przekonywać ludzi, bo liczy się każdy głos - również tych wyborców, którzy głosowali na innych kandydatów. Nie ma takiej prostej matematyki, że jak się zsumuje głosy oddane na prawicowych kandydatów, to jest ich więcej niż na centrum czy obecną koalicję. Tak to nie działa. W drugiej turze trzeba robić swoje, bo Polska zasługuje na normalność i przyzwoitość. Postrzegam środowisko Nawrockiego-Batyra, bardzo negatywnie. Mówię o jego środowisku, które ma niejasne powiązania ze światem przestępczym i nie potrafi jasno wyjaśnić kwestii tego mieszkania. Kluczowe będą teraz elektoraty przechodnie. Wierzę w zwycięstwo - mówi Marek Krząkała, poseł Koalicji Obywatelskiej z Rybnika.

Czy można sobie wyobrazić wyborców Brauna i Mentzena głosujących na "tęczowego Rafała"?

- Ja uważam, że jeśli biorąc historycznie to, co wydarzyło się przez ostatnie pół roku, to jest to ogromny sukces PiS. Większość komentatorów i sondażowni nie dawała takiego wyniku nawet w przybliżeniu. To jest dobry prognostyk i dobra podstawa do pracy na następne dwa tygodnie. Wydaje mi się, że Karol Nawrocki będzie prezydentem Polski - mówi poseł Bolesław Piecha z Rybnika.

- Czy pan sobie wyobraża wyborców Brauna i Mentzena, którzy będą głosowali za "tęczowym Rafałem"? Ja nie, ale to jest też ogromne zadanie dla nas - zmobilizowania elektoratu tych kandydatów i przekonania, aby głosowali na naszego kandydata. Mówię to pomimo tego, że osobiście nie podzielam poglądów Brauna - dodaje Bolesław Piecha.

Wyborców Grzegorza Brauna pamiętają rządy PiS i trudno ich będzie przekonać do głosowania na Nawrockiego

Jakie są wrażenia posła Romana Fritza z Konfederacji po nocy wyborczej? - Nie ma jakiejś ekscytacji wynikami, chociaż doceniamy niesamowitą pracę, którą włożył Grzegorz Braun i jego sztab pod kierownictwem posła Włodzimierza Skalika, bo samo się to nie zrobiło. Ten wynik był osiągnięty bez finansowania z publicznego grosza - w przeciwieństwie do wszystkich innych kandydatów - żadnych subwencji, tylko indywidualne wpłaty darczyńców. Grzegorz Braun nie miał też dostępu do mediów głównego nurtu - TVP, TVN, Polsat, Trwam, Onet, WP, czy Interia. Wręcz przeciwnie, te media zwalczały Grzegorza Brauna, opluwały go najgorszymi kalumniami i straszyły nim małe dzieci. Brak na to wszystko słów. Oszczerstwa, które się sączyły z tych mediów, są godne potępienia. Mimo to część narodu, która czuje, że jest przez te media okłamywana, zaufała Grzegorzowi Braunowi. Grzegorz Braun nie jest chorągiewką. Tezy, które głosił w 2015 roku przed wyborami prezydenckimi, są wciąż aktualne. Wtedy namawiał wszystkich rządzących, by nie wysyłali wojsk na Ukrainę, by nie wkręcili nas w nie naszą wojnę. Te tezy są wciąż aktualne, choć wtedy nie były jeszcze tak czytelne i zrozumiałe, jak dzisiaj. Grzegorz Braun w swojej kampanii wyborczej jako jedyny spośród pretendentów podkreślał rolę niepodległości Polski. Wszyscy pozostali kandydaci udają, że Polska jest niepodległa. W myśl Traktatu Lizbońskiego, w myśl dyktatu, jaki Bruksela narzuca Polsce, nie jesteśmy niepodlegli. Obserwuję to jako poseł - w Sejmie implementujemy prawa, które są dla nas szkodliwe, np. zamykanie kopalń, likwidację energetyki konwencjonalnej. Polska musi się na to godzić, bo nie jest niepodległym krajem - przekonuje poseł Roman Fritz, który jest jednocześnie wiceprezesem Konfederacji Korony Polskiej.

Roman Fritz w rozmowie z Nowinami dzieli się swoimi spostrzeżeniami ze spotkań Grzegorza Brauna z mieszkańcami. Sam brał udział w ponad 30 takich spotkaniach, podczas których przemawiał przed kandydatem i prezesem Konfederacji Korony Polskiej. - Te tłumy ludzi charakteryzowały się czymś wyjątkowym - byli to ludzie świadomi, o nastawieniu patriotycznym, o mądrych i życzliwych oczach. Takich ludzi ja w Sejmie nie widzę. Takich ludzi nie spotkałem w Rybniku na spotkaniu z Szymonem Hołownią - mówi Roman Fritz i stwierdza, że podczas wizyty Szymona Hołowni w  Rybniku panowała atmosfera stypy. - Szymon Hołownia przegrał te wybory z kretesem. Mało tego, przegrał je drugi raz, kiedy udzielił poparcia Rafałowi Trzaskowskiemu, co jest równoznaczne z likwidacją partii Polska 2050, która zostanie wchłonięta przez Koalicję Obywatelską - twierdzi Roman Fritz.

Co z przepływem elektoratów? Na kogo zagłosują wyborcy Grzegorza Brauna w drugiej turze wyborów prezydenckich? - Tu będzie problem, bo ci ludzie doskonale pamiętają politykę PiS. Owszem, pan Nawrocki jest przedstawiany jako kandydat obywatelski, ale politycy PiS są obok niego. Pan Nawrocki będzie musiał przekonać dużo środowisk, które na politykę PiS patrzą niechętnie, zwłaszcza w kontekście hekatomby, którą zgotowali Polsce w latach 2020-2022, kiedy z powodu zamknięcia służby zdrowia zmarło ćwierć miliona ludzi. Ci ludzie nie zmarli z powodu wirusa, tylko dlatego, że nie udzielono im pomocy. Zamknięto służbę zdrowia, zamknięto gospodarkę, zlikwidowano przemysł, otwarto granicę z Ukrainą. Karolowi Nawrockiemu będzie bardzo trudno przekonać wyborców, którzy pamiętają to wszystko. Pan Nawrocki musi się umizgiwać do wyborców Sławomira Mentzena, ale to też nie będzie łatwym zadaniem. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jeszcze trudniej byłoby przekonać wyborców Grzegorza Brauna członkom sztabu Rafała Trzaskowskiego - dodaje Roman Fritz.

Przed nami ogromna rozgrywka o przyszłość

- Z punktu widzenia Szymona Hołowni to wyniki są rozczarowujące, ale też nie były dla nas zaskakujące, bo ostatnie badania pokazywały, że ten wynik wyniesie około 6% - mówi w rozmowie z Nowinami senator Piotr Masłowski z Rybnika, członek Polski 2050 Szymona Hołowni.

Senator Masłowski twierdzi, że jeśli Rafał Trzaskowski nie wygra wyborów, to obecnie rządząca koalicja będzie miała ogromny problem z realizacją kluczowych obietnic wyborczych. - O języku śląskim możemy zapomnieć, bo to wszystko będzie skręcało w taki nacjonalistyczny kierunek - uważa Piotr Masłowski.

W rozmowie z senatorem Masłowskim zauważamy, że Karol Nawrocki zwyciężył m.in. w powiecie rybnickim, czyli tam, gdzie śląską tożsamość oraz posługiwanie się językiem śląskim deklaruje największy odsetek mieszkańców. - Widać, że mieszkańcy powiatu rybnickiego nie traktują uznania języka śląskiego za język mniejszości jako postulatu politycznego i na razie nie czują zagrożenia związanego z tym, że są odmienni. Nie doświadczyli tego, że władzy może się to nie podobać, a mogą tego doświadczyć. Poza tym ludzie z prawicy obiecują im niestworzone rzeczy na temat węgla. Każdy, kto ma wiedzę na temat współczesnego świata, wie, że to się nie wydarzy - mówi Piotr Masłowski i dodajemy, że druga tura będzie "ogromną rozgrywką o przyszłość".

Zobacz również:

• Wyniki wyborów prezydenckich 2025 w Jastrzębiu-Zdroju, Rybniku, Żorach oraz powiatach: raciborskim, wodzisławskim i rybnickim